środa, 14 września 2011

Nulleins - Seven Spaces, czyli muzyka dla każdego


Na przekór wszystkim tym, którzy uważają darmowe za niezmiennie i wiecznie gorsze od niedarmowego netlabel Thinner (jak i wiele innych zresztą) od dłuższego czasu wydaje albumy mniej i bardziej znanych twórców na poziomie, o zgrozo, nie zstępującym poniżej znakomitego. Moim skromnym zdaniem wśród perełek mniej i bardziej oślepiających swym muzycznym blaskiem album sygnowany numerem 84 emanuje światłem szczególnym.
Seven Spaces, jak wspomniałem w tytule tego posta, to muzyka dla każdego miłośnika dowolnej odmiany muzyki elektronicznej. Jest tu wiele z techno - tego rozumianego jako muzyka technologiczna, motoryczna i (raczej) inteligentna. Sporo w utworach Nulleinsa cech tanecznej elektroniki wraz z jej skłaniającymi do pląsów rytmiką, dynamiką i czadową linią basu. Fani dubowych konotacji również nie będą zawiedzeni - głośnik niskotonowy nie ma chwili odpoczynku, a w soczystych basowych pulsacjach można niemal nurkować. IDMowe skrzywienia rytmiczne i nowoczesne chrupnięcio-trzeszczenia łączą się ze szczególnego uroku przestrzennymi padami dając pożywkę zwolennikom ambientu i eksperymentów dźwiękowych. Wreszcie nawet konserwatywni el-muzycy docenią znane i kochane brzmienia klasyki syntezy subtraktywnej. Dodam jeszcze, że mimo całego tego ogromu muzycznych konotacji i ukłonów Nulleins zdołał pokazać talent konstruowania struktur równie prostych, co niesamowicie wręcz przyjemnych dla uszu. Dzięki temu jego dzieło jest na tyle skomplikowane, by zaspokoić koneserów i na tyle przystępne, by i niezbyt zaawansowani słuchacze byli zadowoleni.
Najważniejszym jednak jest, iż muzyka ta, o klinicznym wręcz brzmieniu i metamatematycznych skojarzeniach, wciąż jest szczerze i naturalnie piękna.

0 comments:

Prześlij komentarz

 
 
Copyright © uchem po fali
All images belong to their respective owners.
Blogger Theme by BloggerThemes