środa, 14 września 2011

Texas Pandaa - Days


Czy piękno można zapisać na płycie cd? Raczej nie. Musielibyśmy wiedzieć wcześniej jak to piękno zdefiniować, jakim sposobem określić je ostatecznie tak, by zawsze i w każdej sytuacji móc wskazać, pokazać, po prostu wiedzieć.
Skoro jednak piękna na płycie cd nie zapiszemy to czym jest ta płyta, którą nieudolnie staram się zrecenzować? Snem może? Ułudą ledwie, iluzją zrodzoną z wrodzonego nie tylko mi przecież nieustawania w poszukiwaniu tego nieszczęsnego piękna wśród miliardów dźwięków na całym świecie?
Właśnie tak. Są na tej planecie płyty z muzyką co do których nie jestem pewien czy istnieją. Takie niepozorne albumy, po których wysłuchaniu spoglądam z zaciekawieniem na półkę obok. Czy to pudełko na pewno tam jest? Czy w odtwarzaczu na pewno kręci się niepozorny, kolorami ozdobiony krążek? Wtedy przypominam sobie ostrożnie, że słyszałem piękne melodie na gitarach, ciepły dziewczęcy głos, znakomite harmonie, wzruszające aranżacje. To wszystko takie niewymuszone, naturalne. Takie jak gdyby zespół ten zjawił się w moim pokoju i zagrał specjalnie dla mnie, raz jeden w życiu, ze zwykłej ciepłoty serca i chęci ujrzenia mojego uśmiechu.
Taka właśnie jest ta płyta. Ciepła i piękna. Jedna z tych, po wysłuchaniu których wszystkie inne piękne płyty wydają się nagle zupełnie nieważne.

0 comments:

Prześlij komentarz

 
 
Copyright © uchem po fali
All images belong to their respective owners.
Blogger Theme by BloggerThemes