piątek, 30 września 2011

Fading Colours - I'm scared of... czyli boimy się, boimy


Wiele lat czekałem, by wreszcie posłuchać tego albumu. Wydany został pod koniec lat dziewięćdziesiątych - w czasie, gdy zarówno moje muzyczne gusta jak i kolekcja płytowa były wciąż w powijakach. Reklamowany wszerz i wzdłuż kraju jako objawienie, wspaniały polski produkt godny konkurencji z zagranicy, wiekopomny i porażający. Ja zaś, naiwny i spragniony nowych muzycznych wrażeń, poiłem swe uszy dwoma utworami dostępnymi na składankach magazynów Plastik i Techno Party marząc o położeniu łapek na pełnym albumie. Gdyby wtedy mi się to udało... nie, właściwie to teraz nie wiem już jaka była by moja reakcja. Wiem natomiast jak wyglądają moje wrażenia obecnie.
'I'm scared of...' nie wytrzymuje próby czasu. Brzmienia są archaiczne, ale bez poziomu produkcji i dopracowania właściwych klasykom klasycznej elektroniki. Zamiast tego mamy prosto brzmiące syntezatorki, proste melodie, proste aranżacje i... no właśnie. Wokal. Z założenia atut, znak rozpoznawczy grupy ma działanie dokładnie odwrotne. De Coy śpiewa w sposób zmanierowany, silący się na epickość i wzniosłość. Do tego popisuje się zupełnie tragiczną wymową angielską (ale słuchając utworu 'Wiosna' z mini-albumu Time przekonałem się, że po polsku nie jest wiele lepiej). Doprawdy dawno już nie słyszałem, by muzycznie ciekawe chwilami utwory rozpadały się w jakościowy proch w momencie, gdy wokal pojawia się w miksie. To wielki minus - na tyle duży, że nie wyobrażam sobie jak takie produkcje znalazły zbyt.
Żeby nie było aż tak strasznie Fading Colours jest w stanie zaoferować słuchaczowi przynajmniej trzy ciekawe twory. Pierwszy to oczywiście znakomity 'In this garden of mine' z absurdalnym fragmentem dodanym na końcu - polecam słuchać wersji pozbawionej tej bzdury, a dostępnej na składance Plastik 'KOCH International'. Również 'Lorelei' zasługuje na uznanie - gdyby tak brzmiała całość płyty piałbym w tej recenzji z radości. Wreszcie 'Eveline' w aż dwóch wersjach, które muzycznie może nie jest specjalnie zadziwiające, ale ciekawy tekst śpiewany dodaje tu uroku.
Szkoda to wielka, że zawiodłem się tak mocno realizując nastoletnie marzenie. Fading Colours ma (miało) potencjał, ale rozbiło go o szczegóły - jak to w naszym kraju nazbyt często bywa. Nie słyszałem jeszcze ich zupełnie najnowszej produkcji, ale też nie wiem czy prędko to zrobię. I'm too scared of...

0 comments:

Prześlij komentarz

 
 
Copyright © uchem po fali
All images belong to their respective owners.
Blogger Theme by BloggerThemes