sobota, 29 października 2011
Soldout - Stop Talking
Dlaczego muzyka taka jak ta nie trafia do telewizji, na listy przebojów i do umysłów współczesnych nastolatek? Odpowiedź jest prosta - brak promocji. Skromnym moim zdaniem uważam, że Soldout zdecydowanie bardziej zasługuje na uwagę, niż wielu, wielu innych bardziej znanych wykonawców. Mamy na "Stop Talking" do czynienia z takim, jak to ja nazywam, niegrzecznym popem, do tego diabelnie przyjemnym i zwyczajnie czadowym. Charlotte Maison z niewinnością godną pozornie grzecznej panienki z papierosem w ustach i tabletkami na dzień-po w torebce wyśpiewuje sobie namiętnie, że "nie chcę iść z tobą do łóżka" albo "pozwól mi zrobić ci krzywdę". Doprawdy urocze, bo i wcale nie stylizowane na złe i niedobre. Klimat przyziemności i zwyczajnego życia zawarty w tekstach piosenek ma tu jednocześnie czar lekkości i dobrej zabawy. Bo i nikt przecież nikomu robić krzywdy nie chce, a pośpiewać można sobie zawsze, bo to fajne i już. Muzycznie zaś mamy do czynienia z przyjemnie analogowym w brzmieniu elektro-synth-popem, prostym i skutecznym zarazem we wprawianiu naszej stopy (czy też palców dłoni) w ruchy rytmiczne.
Kupiłem tę płytę na aukcji za 5 (słownie: pięć) złotych polskich i przypuszczam, mając na uwadze nieprawdopodobną zajebistość muzyki na niej zawartej, jest to chyba najlepszy w moim życiu zakup. No ale mi to przecież najzupełniej nie przeszkadza.
Labels:
recenzje muzyki,
soldout
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 comments:
Prześlij komentarz