czwartek, 27 marca 2014

Automatik - Cosmoson5


Zwykłem poruszać się po grząskich gruntach muzyki merytorycznie poważnej, zadumanej, mistycznej i tajemniczej. Taki już zapewne los osoby nieskorej do prostej rozrywki. Tym bardziej, ku mojemu zaskoczeniu, zachwycam się jednostkowym, zapomnianym, dawnym dziełem polskiego duetu Automatik.
Urocze chmurki na okładce sugerują już na wstępie jedną z podstawowych zalet opisywanego albumu - żywą, niewymuszoną przestrzeń. Bez tricków i premedytacji, każdy z pięciu utworów płynie antyklaustrofobiczną motoryką, której trudno odmówić przyjemnego rozpędzenia. Bo jest też 'Cosmoson5' albumem zorientowanym rytmicznie i repetytywnie. Wiele straci jednak ten, kto zrezygnuje z audycji, zniechęcony powtarzalnością struktur. Tu nie ma nic minimalnie i ubogo; prostota kompozycji, urozmaicenie melodyczne, mnogość improwizacyjnych zagrywek sprawiają, że beat nie razi, nie nuży, a zamienia się w silnik, napędzający muzyczny odrzutowiec. Nie przewidziano miejsca na nudę, ale też nie zastępowano jej udawaniem, że ma Automatik ambicje na bycie dziełem ważkim i ciążącym na sercu. Te dźwięki to znakomita rozrywka, odjechany chillout, który wygrywa z wieloma innymi albumami na gruncie częstych odsłuchów. Jak dla mnie, "Gajkowale" mogłoby sobie pogrywać nawet godzinę.
 
 
Copyright © uchem po fali
All images belong to their respective owners.
Blogger Theme by BloggerThemes